Mistrz Twardowski

Jeśli ty gonie wyratujesz, to nikt pewnie!
— Cóż to się stało ojcu waszmości?
— Straszny przypadek go dotknął. Konie go potłukły okropnie.
Sprowadzałem doktorów, wszyscy powiedzieli: "Chyba tu mistrz Twardowski z Krakowa da temu radę, a my nic nie możemy zrobić". Leży już ledwie żywy! Ratuj go, na miły Bóg zaklinam!
Co tylko żywię chcesz, wszystko ci dam!
Mistrz się uśmiechnął i głową pokiwał.
— Daleko to stąd?
— Dosyć daleko! Pod Sandomierzem.
Na odgłos twej sławy pośpieszyłem aż tu do ciebie. Porozstawiane konie po drodze. Na Boga, siadaj ze mną i jedź, mistrzu!
Twardowski nic nie rzekł na to, wskazał młodemu człowiekowi, aby na niego poczekał i poszedł zabrać, co było potrzebne, jak sądził dla chorego.
W chwilę powrócił z paczką pod pachą i siadł do kolasy, która jak wicher poleciała.
Konie zdały się ziemi w biegu nie tykać; co kilka mil odmieniali je, i po dość długiej podróży, ukazał młody człowiek mistrzowi nową karczmę na rozdrożu stojącą.
— Oto tu jest mój ojciec! — rzekł do Twardowskiego.
Stanęli. Wyskoczył młodzieniec,
— Pójdę przodem. Proszę waszmości za mną, proszę za mną.
Wszedł do izby, mistrz za nim. Zaledwie Twardowski próg przestąpił, drzwi się za nim zatrzasły, szum powstał wielki. Zdziwił się mistrz i szukał oczyma chorego napróżno.
Wtem z alkierza wysunął się znajomy szatan z cyrografem w ręku, uśmiechający się i wesoły.
— Co ty tu robisz? — zawołał mistrz.
Szatan w milczeniu podsunął cyrograf i rzekł poważnie, powolnie, patetycznie:
— Ta karczma — Rzym się nazywał
Twardowskiemu na te słowa w głowie się zakręciło,
zaszumiało, splątało. Rzucił się naprzód do drzwi — drzwi były zaparte, okien strzegli dyabli rojami, komin starym dyabłem zatknięto umyślnie.
Wszelkie ostrożności przedsięwzięto, niepodobna się było wymknąć.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 Nastepna>>